Karpacz. Miasto, którego fanom gór i sporów zimowych nie potrzeba przedstawiać. Co roku przyjeżdża do niego bardzo wielu turystów, którzy chcą zaznać szczególnej atmosfery miejsca, a przede wszystkim oddać się sportom zimowym, głównie jeździe na nartach. W Karpaczu i okolicach istnieją odpowiednie warunki i możliwości by szusować na nartach, nigdy jednak pobyt nie składa się tylko z tego działania.
Nawet najbardziej wytrawny narciarz, szuka w Karpaczu sposobów spędzania wolnego czasu i atrakcji turystycznych. Na szczęście w tym mieście jest ich wiele, jedną z nich jest skocznia Orlinek.
Niewiele osób wie, że jest to obiekt bardzo stary - początki skoczni, to początki dwudziestego wieku. Właśnie w tym czasie postanowiono wybudować skocznię z drewna. Warto o tym wspominać - wcześniejsze budowano przede wszystkim ze śniegu. Oczywiście tamta skocznia nie przypominała tej dzisiejszej. Była niewielka, a rekordowy skok wykonał na niej zawodnik, który poszybował na odległość 39 metrów.
W późniejszych latach, dokonywano wielokrotnego przebudowywania obiektu, za każdym razem nieznacznie powiększając skocznie. W roku 1932 dokonano remontu, dzięki któremu punkt krytyczny skoczni zwiększył się do 45 metrów, po wojnie skocznię postanowiono przebudować jeszcze raz.
Inicjatorem zmian na skoczni, był utytułowany skoczek narciarski Stanisław Marusarz. Wielką ciekawostką jest to, że zmian na skoczni dokonano bez żadnego planu. Jak mówił sam Stanisław Marusarz, skocznia powstała 'z głowy'. W tej formie przetrwała kilkadziesiąt lat. Pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, zawaliła się na skutek silnego wiatru.
Ponownie odbudowana, była już skocznią opartą na konstrukcji stalowej. W tej formie istnieje do dziś, a rekordzistą skoczni jest Adam Małysz. W trakcie pobytu w Karpaczu, warto odwiedzić to miejsce. W porze zimowej jest wykorzystywana do skoków narciarskich, w porze letniej do skoków na bungy, lub też po prostu jako punkt widokowy.